plany na dziś mi sie pokręciły, w rezulatacie miałam jechać w końcu do andżeliki, ale zostałam w domu, bo mama wymyśliła, że robimy grilla. no więc ok, zeszło na tym 3 godziny. na dworze nie było specjalnie ciepło, ale na krótki rękaw szło wytrzymać. przy czym porobiłam trochę zdjęć makro. miałam powodzenie z bokehem haha ;o + oglądałam sobie gotowe, następny odcinek to już 16, 6 sezonu. szok ;o dziś raczej późno położę się spać, bo nawet jakbym się położyła teraz to bym się tylko męczyła, bo dziś moja kolejka na spanie z psem *__*
makro:
oczywiście drugi paznokieć wyszedł mi jakiś niepełnosprawny.
i na koniec: żółte frugo (pyyyszne, 544636x lepsze od czerwonego) i nowe laysy. 4 smaki: węgierskie leczo, deska serów, pizza peperoni i kurki w świetanie. te o smaku lecza już próbowałam i smakują normalnie jak te paprykowe, ale za to te serowe dooobre.
CYA <3
ale masz uroczego pieska :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :) Nie mogę się doczekać jak w końcu uzbieram na swój aparacik :)
OdpowiedzUsuńŻółtego frugo jeszcze nie piłam, jak na razie uwielbiam czarne :3
Pozdrawiam :)
Gdzie znalazłaś żółte frugo ? ;) Ps: Czy ja widzę Goldena R. ? :D
OdpowiedzUsuńhttp://bitwa-na-kosmetyki.blogspot.com/